czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 3 - Urodziny .

Obudziły mnie poranne promienie słońca i głośne chrapanie Jacoba. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Wzięłam długą, relaksującą kąpiel, umyłam zęby i zawinięta w ręcznik wróciłam do pokoju. Jacob już nie spał.
- Cześć śpiochu. - przywitałam się z nim i dałam mu całusa w policzek.
- Hej kochanie. Ładnie wyglądasz.
- Jestem w samym ręczniku. Nie przesadzaj.
- Jak dla mnie możesz chodzić tak ubrana zawsze.
- Kochanie, ale ty nie jesteś sam na tym świecie. Innym może się to nie spodobać.- powiedziałam i poszłam do garderoby. Podeszłam do toaletki, która tam stała, ponieważ chciałam wysuszyć włosy. Nagle moją uwagę przykuła jakaś karteczka, która leżała na środku. Wzięłam ją w ręce i zaczęłam czytać.

   '' Renesmee na pierwszej półce, po lewej od drzwi znajduje się coś dla Ciebie. Załóż to i zejdź na dół.
                                                                                     Alice. ''  

Na półce leżało duże, ozdobione wstążką pudło. Zdjęłam pokrywkę i moim oczom ukazała się śliczna, kwiecista sukienka i czarne buty na wysokim obcasie. Do sukienki założyłam złoty pierścionek w kształcie serca, który dostałam od Jaboba na naszą pierwszą rocznicę i kolczyki od Rosalie. Włosy upięłam w luźny koczek, a na twarz nałożyłam lekki makijaż. Przejrzałam się w lustrze. Prezentowałam się całkiem, całkiem więc  wyszłam z garderoby.
- Jacob idz... - powiedziałam sama do siebie, ponieważ Jacoba nie było już w pokoju. Dziwne. On zawsze na mnie czeka i razem idziemy do reszty.
- Coś kombinują. - powiedziałam i wyszłam z pokoju. W całym domu było bardzo cicho, a nawet za cicho. Gdy weszłam do salonu nikogo tam nie ujrzałam. Na stoliku leżała mała karteczka zaadresowana do mnie.

               '' Jesteśmy pod altanką. Chodź szybko. ''

Wyszłam na zewnątrz.
- Niespodzianka .! - krzyknęli wszyscy chórem. No tak ! Dziś 10 września, moje urodziny.
Nie powiem - zaskoczyli mnie.
- Ojej. Dziękuję wam wszystkim. Dziękuję. - powiedziałam.
- Wszystkiego najlepszego kochanie! - powiedziała mama i uściskała mnie.
- Dziękuję.
- Dużo szczęścia kochana. - teraz znalazłam się w uściskach taty.
- Prezent od nas stoi w garażu. - powiedziała mama.
- Och. Dziękuje Wam. Nie trzeba było.
-Wszystkiego najlepszego Nessie. - powiedziała babcia i uściskała mnie z dziadkiem.
- To prezent od nas. - powiedział Carlisle i podał mi jakieś papiery.
- To potwierdzenia o zakupie wyspy, którą nazwaliśmy '' Wyspą Nessie''
- Kupiliście mi wyspę. Dziękuję, dziękuję. Kocham Was! - wykrzyczałam i wyściskałam ich.
Następni byli Alice z Jasperem.
- Sto lat, sto lat.! - zaśpiewała moja ciotka i wyściskała mnie.
- Wszystkiego Najlepszego Nessie. - powiedział Jasper i podał mi jakiś mały pakunek. Otworzyłam go i moim oczom ukazała się śliczna sukienka.
- Dziękuję Wam. Jest śliczna! - wycałowałam Alice i Jaspera.
Gdy Alice i Jasper odeszli na bok poczułam, że unoszę się do góry. No tak. To Emmett okręca mnie wokół.
- Nasza malutka Nessie dorosła. Najlepszego brzdącu! - krzyknął i postawił mnie na ziemi.
- Tylko nie brzdącu.! - powiedziałam i uściskałam wujka.
- Wszystkiego najlepszego kochanie. Dużo szczęścia. - powiedziała Rosalie i uściskała mnie.
- A to bilety lotnicze na twoją wyspę. Dla Ciebie i Jacoba. - powiedział Emmett i podał mi mój prezent.
- Och dziękuję Wam.!
- Wszystkiego Najlepszego Kochanie.! - powiedział Jacob, gdy do mnie podszedł.
- Ja prezent dam Ci później. Najpierw muszę coś przygotować. - dodał jeszcze tajemniczym głosem. Wyściskałam go i powiedziałam:
- Dziękuję. Dziękuję Wam wszystkim. Jesteście kochani.- powiedziałam. Nagle z domu wyszła Esme z dużym tortem i wszyscy zaczęli śpiewać słynne '' Sto lat, sto lat. '' . Zdmuchnęłam świeczki z tortu i uśmiechnęłam się do wszystkich. Alice zaczęła robić wszystkim zdjęcia. Emmett włączył muzykę i zaczął tańczyć z Rose.
- Zatańczymy? - zapytał Jacob.
- Oczywiście.- powiedziałam i już po chwili wirowałam pod altaną z moim chłopakiem.
- Kocham Cię Nessie.
- Ja ciebie też Jacobie. - odpowiedziałam mu, a on zaczął mnie całować. Najpierw powoli, delikatnie, a później więc brutalnie. Mój oddech stawał się coraz  bardziej nierówny.
- Yhm, yhm. - usłyszeliśmy chrząkanie i oderwaliśmy się od siebie. Spojrzałam rozkojarzona do kogo owe chrząknięcie należało.
- Jacob, może byś się opanował.?*- powiedział mój tata. To on przerwał nasz pocałunek.
- Już, już tato. - powiedział Jacob, specjalnie go drażniąc. Tata nigdy nie lubił, gdy Jack mówił do niego '' TATO'' Ostatnim razem gdy go tak nazwał, wylądował na ścianie, a ja nie odzywałam się do ojca przez jakiś miesiąc.
- Przepraszam. Nie denerwuj się,. - powiedziałam i przytuliłam go.
- Renesme, a może poszłabyś zobaczyć swój prezent, który czeka w garażu. - powiedziała mama, która do nas podeszła, aby zmienić temat i zapobiec kłótni. 
- Tak, jasne. Już się nie mogę doczekać. Chodź Jacob. - powiedziałam i pociągnęłam go w stronę garażu.
Gdy weszliśmy do garażu na moment przestałam oddychać z wrażenia. Na samym środku stało mój nowy, prześliczny Mercedes SLS AMG. W stacyjce był wsadzony kluczyk,a na siedzeniu leżało prawko, oczywiście podrabiane. U nas w rodzinie wszyscy mamy podrabiane wszystkie dokumenty. Inaczej się nie da.
- Jest cudowny, najlepszy, najśliczniejszy i najwspanialszy.! Dziękuję Wam.! Kocham Was.!- powiedziałam i rzuciłam się na rodziców. Wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać.
- Dobrze, że Ci się podoba. To co jedziesz na jazdę próbną teraz czy później.
- Później pojedziemy. Musisz jeszcze zobaczyć mój prezent. -odpowiedział za mnie Jacob.
- A gdzie znajduję się twój prezent? - spytałam.
- Chcę żebyście także przy tym byli więc chodźcie wszyscy. -powiedział Jacob i wyszedł z garażu, a my wszyscy poszliśmy za nim. Mój chłopak zaprowadził nas na małą polankę. Gdy ją zobaczyłam, w moich ozach pojawiły się łzy. Na środku był położony duży koc, a na nim poustawiane jedzenie, wino, świece. Jak w jakiejś restauracji. Na kocu siedzieli chłopacy ze sfory ze swoimi wpojeniami, rodzina Jacoba- Billy, Rachel i Rebeca. Dosłownie wszyscy bliscy mi i jemu, wszyscy których kochamy. Co on takiego wymyślił? Podeszliśmy do koca, przywitaliśmy się ze wszystkimi, zostałam wyściskana, obdarowana prezentami i życzeniami, a gdy już wszyscy ucichli, Jacob zabrał głos...
- Zaprosiłem was dzisiaj dlatego, że postanowiłem wykonać dziś ważny dla mnie krok. Decyzja, którą podjąłem, jest decyzją na całe życie, jednakże wiem, że nigdy jej nie pożałuję.- Jacob zatrzymał się na chwilę i podszedł do mnie. Ujął moją dłoń i ukląkł przede mną. Podniósł z koca piękny, duży bukiet róż, pomiędzy którymi było pudełeczko. Otworzył je i moim oczom ukazał się śliczny pierścionek.
-
Renesmee Carlie Cullen, kocham Cię najmocniej na świecie i chcę spędzić z Tobą resztę mojego życia, które bez Ciebie by nie istniało. Proszę Cię, wyjdź za mnie. - powiedział. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy, których nie mogłam powstrzymać. Zaskoczył mnie. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Czy jestem gotowa, aby podjąć taki ważny krok?
- Jacob ...

__________________________________________________________________________________

Mam nadzieję, że rozdział się podoba i przepraszam, że czekaliście, aż 3 tygodnie, ale nie było mnie w domu i nie miałam jak skorzystać z komputera. :) Życzę miłej lektury i czekam na komentarze, które bardzo dużo dla mnie znaczą. Dziękuję :)

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 2 - '' A new life ''

Rozdział dedykuję .Dark.Paradise. i Paulaa.Marta. Dziękuję wam za miłe komentarze.!

Obudziłam się w miękkim i ciepłym łóżku. Usiadłam i rozejrzałam się dookoła. Znajdowałam się w stylowym, dużym pokoju. Jedna ściana składała się tylko z okna, przez które wychodziło się na duży balkon.
Ściany pomalowane były na czerwono. Po prawej stronie od okna stało małe biurko, a na nim laptop i głośniki z wieżą.  Na przeciwko biurka stało duże, stylowe i dopasowane do wystroju pokoju łóżko, na którym leżałam, a po obu stronach łóżka stały śliczne malutkie stoliki z lampkami. Na jednej ze ścian wisiało duże lustro, a pod nim stała mała toaletka zastawiona mnóstwem kosmetyków, którą zaopatrzyła pewnie Alice.  Były tu też dwie pary drzwi, które prowadziły pewnie do garderoby i łazienki. Bardzo mi się tu podobało.
- Pewnie zasnęłam podczas drogi. - powiedziałam, zastanawiając jak się tu znalazłam. Wstałam z łóżka i podeszłam do jednych z drzwi. Otworzyłam je, a moim oczom ukazała się przestronna garderoba zaopatrzona w masę ciuchów. Szczerze mówiąc to można by ją uznać za jakiś mały, ale luksusowy sklep. Weszłam do środka. Było w niej pełno ślicznych ubrań, należących do mnie i Jacoba. Właśnie. Ciekawie gdzie jest mój chłopak. Nie chciało mi się teraz tego wszystkiego przeglądać więc wzięłam pierwszą lepszą sukienkę, czarne pantofle na obcasie i wyszłam z garderoby. Udałam się do drugich drzwi za którymi ukryta była śliczna łazienka z takk dużą wanną, że można by ją uznać za mini basen. Wzięłam długą, relaksującą kąpiel. Gdy już wyszłam z mojego basenika, osuszyłam się i ubrałam. Sukienka, którą wzięłam była bardzo śliczna. Krótka, na ramiączka i obcinana w tali w kolorze pudrowym. Ubrałam się i uczesałam. Gdy byłam już gotowa wyszłam z łazienki i udałam się do salonu. Pewnie zastanę tam całą rodzinę, ponieważ od teraz będziemy mieszkać wszyscy razem. Wyszłam ze swojego pokoju na długi, śliczny korytarz i doszłam do schodów. Zeszłam na dół i moim oczom ukazał się piękny, przestronny salon. Był urządzony podobnie do tego w Forks. Znajdowała się tu cała moja rodzina.
- Cześć wszystkim. - przywitałam się i uśmiechnęłam.
- Cześć.! - wykrzyknęli wszyscy razem.
- Witaj kochanie. Jak się spało?- zapytał się Jacob i przytulił mnie czule.
- Dobrze. Dziękuję. - odpowiedziałam i usiadłam na sofie obok mamy.
- Ślicznie tu.
- Tak. Esme ma prawdziwy talent do projektowania wnętrz. To ona wszystko urządziła. No może oprócz garderób. Tym zajęła się Alice. - powiedziała mama i przytuliła mnie.
- Zgadzam się. Jesteś niesamowita.
- Dziękuję. - powiedziała Esme.
- Widoki też są niezłe. - powiedział Emmett.
- A może pójdziemy się przejść? - spytałam wszystkich.
- Nie, nie my byliśmy jak spałaś. - powiedziała mama.
- A ja chętnie. - powiedział Jacob.
Wyszliśmy przed dom. Rozejrzałam się dookoła i aż zaparło mi dech w piersiach. Jak każdy nasz dom, był położony w oddali od miasta, a można by powiedzieć, że w środku lasu. Przed domem było małe jeziorko, altanka i piękny ogródek, którym zajęła się moja babcia. Niedaleko przepływa śliczna rzeczka.
- Ślicznie tutaj...
- Takk. Nawet bardzo. - Jacob, przyznał mi rację.
- To gdzie idziemy? - spytałam..
- Najlepiej przed siebie.
Szliśmy prze jakiś czas nic nie mówiąc. To Jacob pierwszy zabrał głos.
- Tęsknisz za Forks ?
- Tak, tęsknię, ale pociesza mnie myśl, że jeszcze tam wrócimy. A ty?
- Też tęsknie, ale wiem, że teraz zaczynam nowe życie. Życie z Tobą!
Kocham Cię Renesmee.
- Ja Ciebie też kocham Jacob.
Pochodziliśmy jeszcze trochę i wróciliśmy do domu. Widoki naprawdę są śliczne. Podoba mi się tu.
No cóż. Zobaczymy co czas przyniesie...

Przepraszam, przepraszam, przepraszam !
 Wiem, że rozdział nie jest najlepszy, ponieważ strasznie ciężko mi się go pisało i długo.
Nie miałam na niego w ogóle pomysłu, ale obiecuję, że rozdział 3 będzie lepszy i dłuższy!
Nie zanudzam was już dłużej tylko zabieram się za pisanie.