środa, 31 lipca 2013

Rozdział 4

JACOB

- Zaprosiłem was dzisiaj dlatego, że postanowiłem wykonać dziś ważny dla mnie krok. Decyzja, którą podjąłem, jest decyzją na całe życie, jednakże wiem, że nigdy jej nie pożałuję.- podszedłem do Renesme, ująłem jej dłoń i uklęknąłem. Podniosłem z koca bukiet róż z pierścionkiem.
- Renesmee Carlie Cullen, kocham Cię najmocniej na świecie i chcę spędzić z Tobą resztę mojego życia, które bez Ciebie by nie istniało. Proszę Cię, wyjdź za mnie. - powiedziałem. Renesmee zaczęła płakać i rozglądać się dookoła jakby szukała pomocy. Nic nie mówiła przez dłuższy czas. Czy Ona mnie nie che? Dlaczego nie odpowiada? W myślach cały czas powtarzałem - " Proszę zgódź się! "
- Jacob ... - odezwała się w końcu. Znowu zaczęła milczeć. Wszyscy wkoło nas milczeli i oczekiwali jej odpowiedzi.
- Kocham Cię najmocniej na świecie. Dajesz mi szczęście. Jesteś moim powietrzem. Pamiętaj o tym, że Cię kocham i zawszę będę. Cieszę się, że urządziłeś to specjalnie dla mnie. Ściągnąłeś rodzinę, przyjaciół. Jesteś kochany. - powiedziała i następnie zamilkła.
- To znaczy tak ? - spytałem. Nie mogłem już znieść tej niepewności.
- Jacob... nie.. - zaczęła, ale jej przerwałem.
- Rozumiem. Nie jesteś gotowa. - powiedziałem smutno i wstałem. Renesmee  złapała mnie za ręce i spojrzała mi w oczy.
- Nie dałeś mi dokończyć. Nie mogłabym odpowiedzieć Ci inaczej niż - TAK.! Tak zostanę twoją żoną. Kocham Cię! - powiedziała. A jednak chce być moją żoną. Jak się cieszę! Włożyłem jej na palec pierścionek i pocałowałem ją. Wszyscy zaczęli klaskać i gwizdać. Renesmee Carlie Cullen Black. Jak to pięknie brzmi.
- Ej, gołąbeczki.. Oderwalibyście się od siebie, bo chcemy Wam pogratulować! - krzyknął Seth. Zaśmiałem się z Nessie i oderwaliśmy się od siebie.
- Moja córeczka nie będzie już moja... - powiedziała Bella. Jej oczy były suche. Płakała.
- Mamo kocham Cię i zawszę będę Twoja.! - odpowiedziała jej Renesmee.
- Tak wiem. Ja ciebie też kochanie i cieszę się waszym szczęściem. Gratulacje.!- powiedziała jeszcze.
- Renesmee... czy jesteś pewna? - zapytał Edward. Cały on. Chyba nigdy nie pogodzi się z tym, że jego córeczka dorasta.
- Nie mam najmniejszych wątpliwości.! - odpowiedziała moja narzeczona.
- To gratuluję Wam i cieszę się waszym szczęściem.
- Dziękuję Wam. Wasze zdanie jest dla mnie bardzo ważne. - powiedziałem.
- Tak, dla mnie też. Kocham was!- powiedziała jeszcze Nessie i przytuliła rodziców.
Później znaleźliśmy się w uściskach  Rachel i Rebecy. 
- Och, gratuluję Wam. Tak się cieszę.! - powiedziała Rebeca. 
- Tak. Nasz mały braciszek się żeni.! - krzyknęła Rachel i przytuliła mnie i moją Nessie.
- Gratuluję Wam.! - powiedziała jeszcze i usunęła się na bok.
- Jacob, synu... Widzę, że jesteś szczęśliwy. Dobrze wybrałeś. Renesmee to porządna, miła, kochająca dziewczyna. Będziecie razem szczęśliwi. - powiedział Billy. Mój kochany staruszek. Tak bardzo chciał, abym spotkał kobietę swojego życia i widzę, że jest szczęśliwy.
- Dziękuję Ci Billy. Twoje słowa wiele dla mnie znaczą.! - powiedziała moja narzeczona i przytuliła swojego przyszłego teścia.
- Dziękuję Ci tato! Kocham Cię - powiedziałem.
I tak każdy po kolei nam gratulował, ściskał i tak dalej. Później siedzieliśmy na -polanie w  miłej atmosferze, żartując i spędzając miło czas. Ten dzień, to najwspanialszy dzień w moim życiu.  

Renesmee.

- A może wyrwiemy się gdzieś na chwilkę. - szepnął mi do ucha Jacob. 
- Ale tak nie wypada. Wszyscy przyjechali specjalnie dla nas. - odpowiedziałam mu.
- No proszę. - szepnął i musną ustami moją szyję. Po plecach przeszedł mi przyjemny dreszcz. 
- Jesteś mało przekonujący. - powiedziałam. Jacob pocałował mnie w policzek, przejechał ustami po mojej żuchwie, musną moje usta, ale nie pocałował ich tylko zaczął jeździć nosem po mojej szyi. Delikatne dreszcze przechodziły przez moje ciało. 
- Wiesz.. Ten spacer, to całkiem kusząca propozycja. - powiedziałam Mój narzeczony w końcu wpił się w moje usta. 
- Chodźmy. - powiedziałam gdy w końcu oderwałam się od ust mojego ukochanego. 
- A wy gdzie się wybieracie.? - powiedział Emmett, gdy tylko wstaliśmy z koca. 
- Emm.. My idziemy przejechać się moim autkiem. Niedługo wrócimy. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się miło do wszystkich. 
- Tak.. Przepraszamy, że Was zostawiamy, ale wiecie.. - powiedział Jacob. 
- Tak, tak.. Wiemy.. Chcecie być sami. Rozumiemy. Idźcie i wracajcie szybko. - powiedziała mama, a wszyscy pokiwali głową na znak, że się zgadzają. Złapałam narzeczonego za rękę i pobiegliśmy do domu. 
- To gdzie jedziemy.? - zapytałam Jacoba, gdy wsiedliśmy do mojego prezentu.
- W najpiękniejsze miejsce w tej okolicy. Będę Ci mówił, gdzie masz jechać. - Półgodziny później, dojechaliśmy do parku położonego za miastem. Nikogo tu nie było. Widok był piękny. Na środku był mały stawek, który w świetle księżyca, wyglądał cudownie. Wokół było pełno kwiatów i małych ławeczek. Usiedliśmy z Jacobem na jednej z nich. 
- Cieszę się, że się zgodziłaś. To takie nierealne.. Będziesz moją żoną! - krzyknął.
- Tak.. Strasznie Cię kocham Jacob. 
- Ja ciebie też, Kochanie.! - powiedział i już po chwili nasze usta złączyły się w słodkim pocałunku. W parku spędziliśmy jeszcze dwie godziny, a później niechętnie wróciliśmy do pozostałych. Ciesząc się spędzanym razem czasem, bawiliśmy się do rana... 

________________________________________________

Oto długo oczekiwany rozdział. Myślę, że nie jest najgorszy... 
Szkoda, że czyta to tak mało ludzi. Ale będę pisać dla tych co czytają :D 
Pozdrawiam ; *

1 komentarz:

  1. "Moja córeczka nie będzie już moja" słodkie i smutne <3 piszesz fantastycznie i warto było czekać ;* no i znów muszę czekać na nn !!!
    Jakbyś mogła zajrzeć na esme-carlisle.blogspot.com
    Weny, weny i jeszcze raz weny ;3
    Miłych wakacji ;*
    Pozdrawiam
    Eriss

    OdpowiedzUsuń