piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 5

 Obudziłam się w silnych ramionach mojego narzeczonego. Narzeczony.! Nadal nie mogę w to uwierzyć..
Ostrożnie wyswobodziłam się z jego uścisku. Nie chciałam go obudzić. Gdy już wybrałam co na siebie założę, poszłam do łazienki wziąć prysznic. Gdy ciepłe strumienie wody spływały po moim ciele, odprężając je, moje myśli krążyły wokół naszego ślubu. Jak ja bym chciała, żeby odbył się on jak najszybciej, ale trzeba jeszcze tyle zrobić. Odprężona wyszłam spod prysznica i ubrałam się w wcześniej przygotowany dla siebie zestaw. Włosy opuściłam luźno na ramiona, a na twarz nałożyłam lekki makijaż. Gdy wyszłam z łazienki, Jacob już nie sapał.
- Cześć kochanie. Jak się spało.?- zapytał, przytulając mnie.
- Dobrze bo z Tobą. - odpowiedziałam, cmokając go w policzek.
- Miło słyszeć. Pójdę się odświeżyć. Poczekaj tu na mnie...
- Wróć szybko.!
- Jak najszybciej. - odpowiedział i zniknął za drzwiami łazienki. Usiadłam na łóżku i włączyłam laptopa. Postanowiłam poszukać jakichś fajnych sukni ślubnych. W sumie podobały mi się trzy rodzaje - princeski, w stylu greckim lub zwykłe, najprostsze. Wchodziłam na różne strony, przeglądałam różne suknie, ale tylko cztery zwróciły moją uwagę. Pierwsza, princeska z przedłużanym trenem, diamentowymi zdobieniami w pasie i słodką kokardką przy ramieniu, druga była w stylu greckim, z długim trenemtrzecia była najprostsza. Miała tylko śliczne zdobienia zaraz pod biustem i czwarta, również princessa.    Teraz przynajmniej wiem czego będę szukała. Może w salonach spodobają mi się jeszcze inne. Będę otwarta na propozycję.
- Co tam patrzysz.?
- Wystraszyłeś mnie.! - krzyknęłam na Jacoba. Tak się skradał, że nawet nie usłyszałam kiedy wyszedł z toalety.
- Przepraszam. To powiesz mi co tam patrzysz.?
- Przeglądałam suknie ślubne..
- I co.? Znalazłaś jakieś.?
- Tak. Spójrz.. - pokazałam mu suknie, które najbardziej mi się spodobały.
- Podoba mi się nr. 1 i nr. 3.
- Tak. Ta pierwsza jest naprawdę piękna.. trzecia także. W ogóle wszystkie są śliczne.
- Ty nawet w zwykłej szmacie wyglądałabyś bosko. Kocham Cię.!
Ja Ciebie też. - odpowiedziałam i cmoknęłam go w usta.
- To idziemy na dół.?
- Idziemy... - powiedziałam, wstając z łóżka. Wzięłam jeszcze telefon do kieszeni i zeszliśmy.. W salonie siedzieli sami chłopacy..
- Cześć kochanie. - powiedział tata, gdy tylko mnie zobaczył.
- Cześć tato.! Cześć chłopaki.! - usłyszałam zbiorowe " hej ".
- A gdzie dziewczyny.?
- Alice z samego rana zabrała je na zakupy, a tak poza tym mają zaplanować waszą ceremonię. Nie zdziw się jak powie Ci, że ślub odbędzie się za tydzień albo jeszcze szybciej. - powiedział Jasper.
- Tak. Przygotuj się na to, że będzie pełno ludzi.. - dodał jeszcze Emmett.
- Oprócz sukni mogą załatwić wszystko.. Przynajmniej nie muszę się martwić. Prawda Jacob?
- Tak.. Szczerze mówiąc ja mógłbym iść do ślubu boso i w gronie najbliższych byleby z Renesmee..
- Dobrze gada.! - rozległo się zbiorowe krzyknięcie wszystkich chłopaków. Zaśmiałam się i poszłam do kuchni.. Byłam głodna, ale nie chciało mi się iść na polowanie więc zrobię naleśników. Gdy skończyłam trzy latka zaczęło smakować mi ludzkie jedzenie więc teraz mogę jeść jak normalni ludzie, ale muszę też polować, żeby nie opaść z sił.
- Jake! Będziesz jeść naleśniki.?
- Tak.! - odkrzyknął mój narzeczony. Tak myślałam. Od razu zrobię więcej, bo z apetytem Jacoba wszystko zniknie zanim zdążę się obejrzeć. Gdy już naleśniki były gotowe, przyszykowałam stół i zawołałam Jacoba.
- Jak smakowicie pachnie. - powiedział, gdy tylko wszedł do jadalni. Uśmiechnięty zasiadł do stołu i zajadał ze smakiem. Gdy skończyliśmy posiłek, posprzątałam, zrobiłam sobie herbatę i poszliśmy do salonu. Nie minęło nawet pięć minut, a do domu jak huragan wpadła Alice, krzycząc, że siedzimy i nic nie robimy.
- Alice.! - Jasper złapał ją za ręce i przytrzymał żeby się uspokoiła. - A co mamy robić.?
- Jak to co? Wesele już w sobotę, a ... - niestety nie dane było jej dokończyć, ponieważ z przerażenia zachłysnęłam się herbatą, po czym oplułam się nią jak małe dziecko.
- Przecież dziś jest poniedziałek. Nie damy rady wszystkiego załatwić.
- Damy, damy.  Jak na razie załatwiony jest tylko pastor i miejsce. Trzeba kupić sukienki, garnitury, obrączki, kwiaty i wiele innych, więc zbierajmy się do roboty.. Najpierw pojedziemy na zakupy. Wszyscy.! - dodała, ostro spoglądając na facetów.
- Już teraz.?
- Tak.! Renesmee,do jutra chce mieć przygotowaną listę gości, ponieważ chce rozesłać zaproszenia i zarezerwować sale, a muszę wiedzieć jak duża ona musi być. Po jutrze Ty i Jacob pojedziecie po obrączki. 
- Tak jest kapitanie.! Załoga, zbierać się. - krzyknął Jacob, obejmując mnie.
- Boso i z rodziną. Yhymm.. Właśnie widzę.. - mruknął pod nosem Emmett, który właśnie wychodził do garażu. Chłopacy i ja zaśmialiśmy się, a Jacob dodał:
- Alice wolę się nie sprzeciwiać..

                                                                        ~*~
                                                                       
Właśnie wróciliśmy z najdłuższych zakupów w moim życiu. Kupiliśmy chyba wszystko, oprócz obrączek. Po nie, pojadę  z Jacobem w środę. Przymierzyłam dzisiaj chyba ze sto sukienek, ale było warto. W ostatnim salonie ślubnym znalazłam suknię, wymarzoną dla mnie. Zdecydowałam, że nie będę zapraszać dużo gości i cała ceremonia będzie raczej skromna, więc kupiłam zwykłą, ale za to przepiękną prostą suknię. Tę, którą widziałam w internecie. Do tego welon, buty i inne drobne dodatki.. Już nie mogę doczekać się soboty. W końcu zostanę panią Black.!! Tak się cieszę.!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz